Uciekł ze Szpitala Neuropsychiatrycznego
Poszukiwany jest Mariusz Pryłowski. Mężczyzna kolejny raz uciekł ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Kościanie. Może potrzebować pomocy medycznej!
W dniu 13 lipca br. poinformowano opiekuna prawnego Mariusza Pryłowskiego, że mężczyzna uciekł ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Kościanie. Mężczyzna cierpi na schizofrenię paranoidalną i nie przyjmuje leków.
Pan Mariusz ma około 170 cm wzrostu, jest szczupłej budowy ciała, ma przygarbioną sylwetkę, włosy brązowe, oczy piwne.
Mężczyzna w dniu zaginięcia ubrany był w brązową, rozpinaną koszulkę, popielate spodnie. Miał przy sobie plecak koloru czarno-czerwonego oraz dokumenty.
Zaginiony leczył się w szpitalu psychiatrycznym w Kościanie. Po raz pierwszy trafił tam w listopadzie 2010 roku, ponieważ stwarzał dla siebie zagrożenie przebywając w pustostanie podczas mrozów. W tej samej placówce hospitalizowany był jeszcze siedem razy. W grudniu ubiegłego roku uciekł ze szpitala. – relacjonuje historię Pana Mariusza TVN.
Gdy brat poszukiwanego Robert Pryłowski przyjechał z Krakowa na święta chciał odwiedzić Mariusza. Przyjechał do szpitala, a tam od pielęgniarki przez uchylone drzwi dowiedział się, że Mariusza nie ma.
Po blisko pół roku, Mariusz odnalazł się we Wrocławiu, podczas próby podjęcia pracy w jednej z firm gastronomicznych.
Informacje o zaginięciu osoby ubezwłasnowolnionej muszą być przekazywane opiekunom prawnym bezzwłocznie – komentuje Grzegorz Saj, dyrektor Departamentu ds. Zdrowia Psychicznego w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta. Okazało się, że szpital takiej procedury nie miał.
Kolejna ucieczka
Po niedawnej ucieczce Mariusz ponownie trafił do szpitala w Kościanie. Zgodził się na leczenie i prawie trzy miesiące przebywał na oddziale zamkniętym. 9 lipca opiekun prawny dostał SMS-a od lekarza prowadzącego, że Mariusz został przeniesiony na oddział otwarty. Wystarczyły zaledwie cztery dni bez ścisłego nadzoru i mężczyzna kolejny raz uciekł.
Po pierwszej jego ucieczce i trwających pięć miesięcy poszukiwaniach, szpital nie wyciągnął wniosków i popełnił drugi raz ten sam błąd – mówi brat pana Mariusza.
Lekarka opiekująca się pacjentem zapewniała, że osobiście dzwoniła do dyżurnego w tej sprawie. Policja nie ma jednak takiego zgłoszenia, ponieważ nikt ze szpitala nie odwiedził komisariatu by oficjalnie zgłosić zaginięcie pacjenta. – czytamy dalej w reportażu „Uwaga TVN”.
Zawiadomienie o zaginięciu złożył brat pana Mariusza. Szpital tego nie zrobił – oznajmia Paulina Wiśniewska z Komendy Powiatowej Policji w Górze.
Mariusz Pryłowski przepadł bez śladu, nie ma go już trzeci miesiąc. Ktokolwiek może pomóc w odnalezieniu zaginionego, proszony jest o kontakt z policją.
Fot. UMK
Dobrze zrobił inaczej by go wykończyli!