Site icon Kościan na sygnale

Hodowca lisów z Kiełczewa skazany za znęcanie

Hodowca lisów z Kiełczewa skazany za znęcanie się nad zwierzętami. Chodzi o sprawę z dwoma lisami z fermy w Kiełczewie.

Dnia 13 grudnia br. zapadł wyrok ws. hodowcy, który znęcał się nad dwoma lisami na fermie w Kiełczewie. Mężczyzna po kilku latach dobrowolnie poddał się każe. Hodowca lisów z Kiełczewa został skazany na 6 miesięcy kary pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata za znęcanie się nad zwierzętami. Oprócz tego otrzymał także 5-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z chowem zwierząt. Musi również zapłacić nawiązkę na rzecz Otwartych Klatek.

Pamiętacie sprawę Jasia i Małgosi, lisiego rodzeństwa? Mamy dla Was dobre wieści, bo ta smutna historia znalazła swój szczęśliwy finał w sądzie! – poinformowali we wstępie wolontariusze „Otwartych Klatek”

Odebranie lisów z fermy w Kiełczewie

Przypomnijmy, że w 2015 roku aktywiści z organizacji „Otwarte Klatki” uratowali z fermy w Kiełczewie parę lisich szczeniąt. Liski były, najprawdopodobniej w wyniku stresu, okaleczane przez swoją mamę, która miała odgryźć łapki małym lisom. Małgosia miała okaleczone dwie kończyny, a Jaś jedną.

Mimo poważnych ran hodowca nie poddał ich eutanazji i skazał na dalsze życie na fermie. Jak relacjonują Otwarte Klatki, liski kuliły się w klatce, a kikuty łapek wpadające w kracianą podłogę, powodowały u nich dalsze urazy i cierpienie.

Dodatkowo weterynarz, do którego przewieźliśmy liski stwierdził, że są one zaniedbane: Małgosia była wychudzona, z łupieżem, zmianami grzybiczymi, świerzbowcem i przetoką ropną w kikucie. Jaś miał kaszel i otarcie na kikucie, który cały czas podrażniał od wewnątrz fragment kości. Sporo czasu zajęło doprowadzenie lisków do dobrego stanu zdrowia. – informują Otwarte Klatki.

Ferma w Kiełczewie już nie istnieje. Jeden z uratowanych lisów – Małgosia – odszedł już w 2019 r. Skutki zdrowotne narodzin i życia na fermie ciągnęły się za nią do końca jej życia. Jaś ma się dobrze, jego towarzyszami są teraz Tadek i Władek, lisy uratowane w 2020 r. z fermy w Durzynie.

Sąd w Kościanie uniewinnił hodowcę lisów z Kiełczewa

10 lutego 2021 roku Sąd Rejonowy w Kościanie uniewinnił hodowcę lisów z Kiełczewa. Sąd pierwszej instancji nie dopatrzył się znęcania nad zwierzętami. Otwarte Klatki złożyły jednak natychmiastową apelację od wyroku uniewinniającego. Apelację wniosła także Prokuratura Rejonowa w Kościanie, a Sąd Okręgowy w Poznaniu nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyliśmy jeszcze w 2015 r., jednak na skutek zawirowań w toku postępowania przygotowawczego, sprawa trafiła do sądu dopiero w listopadzie 2020 r. Wyrok sądu I instancji bardzo nas zaskoczył, ponieważ sąd uniewinnił hodowcę. – tłumaczą Aktywiści Otwartych Klatek.

Z pomocą Kancelarii Radcy Prawnego Otwarte Klatki złożyły apelację od wyroku.

– W uzasadnieniu wyroku sąd pierwszej instancji wskazał, że klatki, w których utrzymywano lisy były właściwe, pominął jednak, że te zwierzęta w ogóle nie powinny były się tam znaleźć w takim stanie. To, w jaki sposób sąd ten zinterpretował zeznania świadków, także było dla nas zaskoczeniem. Złożyliśmy apelację od wyroku uniewinniającego, bo nie może być zgody na trzymanie na fermach chorych zwierząt bez odpowiedniej opieki lekarsko-weterynaryjnej. Zysk hodowcy nie może być ważniejszy od dobrostanu zwierząt. – mówi radczyni prawna Angelika Kimbort, która reprezentowała Otwarte Klatki w sądzie.

Hodowca lisów z Kiełczewa skazany

13 grudnia w Sądzie Rejonowym w Kościanie miała się odbyć pierwsza rozprawa w procesie, który ruszył na nowo.

Dzisiaj miała się odbyć pierwsza rozprawa w procesie, który ruszył na nowo. Jednak przed rozprawą nasza pełnomocniczka usłyszała, że hodowca chce się dobrowolnie poddać karze! Po przeprowadzonych negocjacjach uzgodniliśmy wymiar kary i zdecydowaliśmy się na zakończenie tego procesu już dzisiaj. – relacjonują Otwarte Klatki.

Hodowca usłyszał wyrok za znęcanie się nad zwierzętami: 6 miesięcy kary pozbawienia wolności z zawieszeniem jej wykonania na 2 lata, a także 5 lat zakazu prowadzenia działalności gospodarczej związanej z chowem i rozrodem zwierząt. Dodatkowo mężczyzna musi zapłacić 2500 zł nawiązki na rzecz Stowarzyszenia Otwarte Klatki, a także zwrot kosztów zastępstwa procesowego na rzecz Otwartych Klatek.

„Jesteśmy zadowoleni z wyroku”

Wolontariusze Otwartych Klatek poinformowali, że są zadowolenie z takiego wyroku. Tłumaczą również, co by było gdyby nie zgodzili się na dobrowolne poddanie się karze.

Sprawa ciągnęłaby się jeszcze miesiącami, nasi wolontariusze musieliby po raz kolejny stawiać się w sądzie, być może czekalibyśmy na opinię biegłego, który potwierdziłby, że źle traktowane zwierzęta cierpią. W tej sprawie szanse na skazanie na karę bezwzględnego pozbawienia wolności (bez jej zawieszenia) były w zasadzie znikome. Dlatego też wyrok uważamy za sprawiedliwy. Jesteśmy zadowoleni z wyroku. – tłumaczą.

Dodajmy, że sprawa lisów z fermy w Kiełczewie znalazła swój finał po ponad 6 latach.

– Jesteśmy zadowoleni z wyroku. Ta sprawa po ponad 6 latach znajduje swój finał, a my możemy skupić się na innych postępowaniach, które prowadzimy jednocześnie przed kilkoma prokuraturami i sądami – mówi Angelika Kimbort.

Jak dodają wolontariusze Otwartych Klatek, to wszystko nie wydarzyłoby się gdyby nie Wasze wsparcie. Pomóc Otwartym Klatkom można na wiele sposobów. Warto wybrać ten, który najbardziej Nam odpowiada. Więcej informacji można uzyskać na stronie: Otwarte Klatki.

Petycję o zakaz hodowli zwierząt na futro można podpisać na stronie: cenafutra.pl/.

Fot. Otwarte Klatki

Exit mobile version