Site icon Kościan na sygnale

Mamy nie zostawiają swoich dzieci…

„Mamusiu, czy ty umrzesz? Mamy nie zostawiają swoich dzieci…” – trwa awantura o Basię!

„Mamusiu – czy Ty umrzesz? Przecież mamy nie zostawiają swoich dzieci…”. Takie pytanie zadane przez sześcioletnią córkę wywraca i tak już wywrócony świat do góry nogami. Świat, którym od sześciu lat rządzi nowotwór. 32-letnia Basia Górska z Kościana, u której wykryto złośliwego raka jajnika usłyszała wyrok – „zostały pani 3 miesiące życia.”

Basia Górska z Kościana zaczęła walkę, która trwa już od sześciu lat. Nie dość, że walczy o siebie, to jeszcze walczy o inne kobiety, zmagające się z tym schorzeniem. Problem w tym, że zaczęło brakować pieniędzy na lek dla Basi. Niestety lek „Avastin” na raka jajnika jest nierefundowany w Polsce, stąd „awantura – o Basię”, a dokładnie zbiórka pieniędzy na roczne leczenie.

Zostaliśmy poinformowani przez naszych czytelników o materiale na temat Basi, który ukazał się w programie Telekurier na stacji TVP3 Poznań. Cały materiał dostępny jest na stronie poznan.tvp.pl.

„Mamusiu, czy ty umrzesz? Mamy nie zostawiają swoich dzieci…” – pomoc na siepomaga.pl

Na założonym na portalu siepomaga.pl profilu Basi możemy przeczytać:
Basia nie płacze, nie pyta, dlaczego ją to spotkało. Na kolejną chemię do szpitala umawia kosmetyczkę, żeby dziewczynom z onkologii zrobiła hennę. Z podłączoną kroplówką sama maluje im paznokcie, a między kolejnymi wlewami rozdaje upominki z apteki. Basia uważa, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Pewnie gdyby nie zachorowała, nie założyłaby stowarzyszenia, które pomaga kobietom w walce z rakiem… Tak wielu osobom pomogła, dlatego nie mieści nam się w głowie, że wkrótce mogłoby jej zabraknąć, że ten paskudny nowotwór pokona właśnie ją… Basia jest potrzebna swojemu dziecku, mężowi, rodzinie i przyjaciołom. Prosimy o pomoc, by dobro, które ona daje światu, wciąż mogło trwać…

Z niebywałą siłą od siedmiu lat toczy zacięty bój z rakiem jajnika. Niestety, ten potwór się nie poddaje. Im bardziej Basia walczy, tym mocniejsze ciosy on zadaje… Mimo że jest ciężko i brakuje sił, nie może się poddać! Ma dla kogo żyć… Basia marzy, by mieć choć miesiąc przerwy od bólu i strachu o życie. A najbardziej chciałaby, żeby jej córeczce Jagodzie nigdy nie zabrakło mamy… Dlatego dzisiaj bardzo prosimy, byście stanęli razem z Basią ramię w ramię i stoczyli walkę z najgorszym przeciwnikiem, jakim jest rak. Awantura o Basię cały czas się toczy, bo póki trwa życie, nie można tracić nadziei!
Przyjaciele.

„Mamusiu, czy ty umrzesz? Mamy nie zostawiają swoich dzieci…” – pomoc dla Basi

Jak przyznaje Basia dokładnie pamięta ten moment, w którym dowiedziała się o chorobie. -Siedem lat temu, właściwie z ulicy weszłam do szpitala, bo bolał mnie brzuch i dół pleców. Tam już zostałam. Dwa dni później stałam na środku szpitalnej sali. Lekarz mówił, a do mnie te słowa docierały jakby zza szyby. Powiedział, że będą operować, a opcji jest kilka: albo usuną mi jeden jajnik, albo oba, albo wszystko. Zapytałam, czy najgorsza opcja to taka, że nie będę miała więcej dzieci? Lekarz odparł, że nie, to nie jest najgorsza opcja… – opowiada Basia Górska.

Od tego dnia walczy o życie, bo bardzo chce tu być! Ma dla kogo, ma również po co… Po wznowie w 2014 roku lekarze powiedzieli, że zostały jej 3 miesiące i ma nacieszyć się życiem. Na szczęście nie uwierzyła, dlatego nadal tu jest!

Gdy zachorował, jej córeczka miała dwa latka. Córka Basi już prawie nie pamięta jak to jest mieć zdrową mamę…

– Diagnoza spadła na mnie jak grom z jasnego nieba w 2012 roku, w najmniej oczekiwanym momencie. Dopiero założyłam rodzinę, urodziłam upragnione dziecko… W ciągu ostatnich sześciu lat przeszłam cztery bardzo ciężkie operacje i kilka cykli chemioterapii. Byłam na skraju, już czułam oddech śmierci, by wymknąć się jej w ostatniej chwili! Jestem wdzięczna, że zdążyłam urodzić Jagódkę – to właśnie ona daje mi największą siłę. Chcę być przy niej, gdy będzie dorastać, być dla niej wsparciem, po prostu mamą… – przyznaje Basia.

Mamy nie zostawiają swoich dzieci, dlatego Basia się nie poddaje…

Niedługo po diagnozie postanowiła założyć stowarzyszenie, które będzie pomagało kobietom takim jak ona – nagle wrzuconym w wir onkologicznego piekła. Stowarzyszenie robi mnóstwo fantastycznych rzeczy: organizuje badania diagnostyczne, kampanie informacyjne, a także warsztaty i zajęcia dla chorych, wsparcie psychologiczne, prawne, materialne i takie po prostu – ludzkie. Walczą również o lepszą opiekę onkologiczną i dostęp do leków.

– Dzięki temu, że pomagam innym, o wiele łatwiej mi znosić moją chorobę. Chociaż w domu mówią, że jestem cyborgiem, wcale tak nie jest. Jestem po prostu osobą, która nie poddaje się, choćby nie wiem co… – dodaje Basia.

Niestety jednak ból towarzyszy Basi codziennie …

– Chyba gorsze od chemii są zastrzyki pomagające mojej krwi się odbudować. Boli wtedy wszystko, nawet mrugnięcie okiem. Jak wytłumaczyć wtedy córce, która chce się przytulić, że jej dotyk sprawia mi taki ból, jakby ktoś uderzał we mnie młotami? Bo tylu latach ciężkiego leczenia dopadło mnie mnóstwo mnóstwo efektów ubocznych: nie czuję palców u nóg i połowy uda, odczuwam intensywny ból, mam przeczulicę skóry. Choć czasami chce mi się po prostu położyć i dać spokój wszystkiemu, pozwolić „a niech się dzieje, co chce”, to nie mogę. Każdego dnia wstaję, wiedząc, co mnie czeka. Jednak dziękuję losowi, że dane mi jest ten kolejny dzień działać, być przy moich bliskich… – opowiada Basia.

I dodaje – Co dwa tygodnie biorę zwykłą chemię i co cztery Avastin. Zaczęłam w kwietniu zeszłego roku z ogromnym stresem – lek albo pomoże, albo nie. Na szczęście u mnie działa! Badania pokazują, że markery nowotworowe są najniższe od początku choroby. To daje mi nadzieję i budzi kolejne pokłady energii, by się nie poddawać. Niestety, Avastin nie jest refundowany, a miesięczna terapia to koszt ponad 4 tysięcy złotych. Ogromny, przekraczający możliwości finansowe naszej rodziny… Tylko dzięki pomocy innych udało mi się rozpocząć terapię, teraz jednak brakuje już środków. Bardzo proszę o pomoc, bo to moja jedyna nadzieja…

“Mamusiu, czy ty umrzesz? Przecież mamy nie zostawiają swoich dzieci…” –pomoc dla Basi

Przyłączamy się z prośbą o pomoc, bo jak przyznaje Basia, ma mnóstwo planów na życie, ale przede wszystkim chciałaby mieć możliwość wychowania ukochanej córki. Ona bardzo jej potrzebuje… Niedawno Jagódka zapytała: “Mamusiu, czy ty umrzesz? Przecież mamy nie zostawiają swoich dzieci…”.

Pomóc można wpłacając dowolną kwotę poprzez zamieszczony poniżej widget, a także bezpośrednio na stronie siepomaga.pl.

Proszę, pomóżcie mi żyć i nadal być mamą…
Basia

Źródło: siepomaga.pl

Exit mobile version