Site icon Kościan na sygnale

Próba zabójstwa Kościaniaka w Lesznie

O mały włos nie doszło do zabójstwa Kościaniaka na dworcu PKP w Lesznie

Wczoraj informowaliśmy, że nocy ze środy na czwartek (z 2 na 3 maja) na dworcu PKP w Lesznie doszło do sprzeczki pomiędzy dwoma młodymi mężczyznami. Niestety obaj byli pod wpływem alkoholu, co doprowadziło do sytuacji, że sprzeczka szybko zamieniła się w rękoczyny. O mały włos nie doszło także do zabójstwa Kościaniaka.

Z informacji, które wczoraj otrzymaliśmy obaj mężczyźni pochodzą z powiatu kościańskiego i tej nocy wracali z klubu muzycznego w Lesznie. Impreza w majówkę nie zakończyła się niestety pozytywnie. Czekając na pociąg doszło między nimi do przepychanki. W czasie bójki, jeden z nich uderzył drugiego szklanym, ostrym elementem w szyję.

Poszkodowany przekazał nam nowe informacje dotyczące nocnego zajścia. Wynika, z nich że nie znał On wcześniej sprawcy. Stwierdził również, że nie doszło między nimi wcześniej do żadnego spotkania, a tym bardziej do kłótni.

– Siedziałem na murku, czekając na znajomych, kiedy to napastnik skradł się i złapał mnie jedną ręką za szyję, a drugą wbijał mi szkło w gardło. Wtedy wbiegł mój kolega, a sprawca uciekł. – opowiada 18-latek.

Napastnika zatrzymała policja, a Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec podejrzanego. Sąd natomiast uznał, że nie ma ku temu przesłanek.

Bójka oraz próba zabójstwa Kościaniaka w Lesznie

Jak się dowiedzieliśmy, tego dnia na leszczyńskim dworcu miała miejsce również bójka, w którą zamieszane były inne osoby. Być może oba te zajścia są niesłusznie ze sobą łączone. Sprawę zbada policja.

Na miejsce szybko wezwano Zespół Ratownictwa Medycznego, który przetransportował poszkodowanego do leszczyńskiego szpitala. Po dokładnym badaniu okazało się, że na szczęście rana nie była poważna. Jeszcze ten samej nocy poszkodowany mężczyzna, po zabiegu wrócił do swojego domu.

Do tego samego szpitala trafił także napastnik, którego lekarze opatrzyli, w związku z raną ręki. Po opatrzeniu przez lekarzy 20-letniego sprawcę zatrzymała policja.

Całe zajście ze względu na nie groźne rany poszkodowanego zakwalifikowano jako narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia oraz naruszenie czynności narządów ciała poniżej siedmiu dni. Teraz sprawa będzie miała swój finał w sądzie. Zgodnie z kodeksem karnym sprawcy grozi na to kara do 3 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna wcześniej nie był karany.

Exit mobile version